Z mężem o dziecko staraliśmy się może dwa miesiące, a cała ciąża przebiegała książkowo. Żadnych problemów nawet nie brałam pod uwagę, chociaż w wieku moich 32 lat pewnie powinnam. Ale dopóki ginekolog nie namawiał do żadnych inwazyjnych badań, sama nie nalegałam.
Uspokajali mnie, gdy byłam na porodówce, ale gdy padła diagnoza...

Uparłam się, żeby rodzić przez cesarskie cięcie – miałam sporą wadę wzroku, dziecko było duże, a ja stosunkowo drobna, więc lekarz nie widział przeciwwskazań. Poród? Marzenie, wszystko w terminie. Ale po porodzie…
Gdy zobaczyłam dziecko na chwilę zamarłam. Z jednej strony wszechogarniające szczęście, a z drugiej przerażenie.
- Dlaczego on ma taką skórę? - Wyglądała na pomarszczoną, czerwoną, schodzącą… Na szczęście nie siną. Wpadłam w panikę, wtedy położna powiedziała, że niektóre noworodki tak mają i może przejdzie.
Ale skóra wcale się nie zmieniała, była sucha jak wiór i łuszczyła się. Jeszcze podczas pobytu w szpitalu googlałam sposoby na suchą skórę u dziecka i kazałam mężowi kupować przeróżne emulsje do kąpieli w aptekach czy drogeriach. Efekt?
Praktycznie żaden. Wtedy wiedziałam już, że sama sobie nie poradzę, więc jak najszybciej umówiłam się do dermatologa. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy padło sformułowanie AZS. Dźwięczało u mnie w uszach, jak wyrok.
AZS, czyli atopowe zapalenie skóry, to przewlekły stan zapalny skóry, który objawia się świądem i zazwyczaj dotyczy twarzy, szyi, ramion i nóg, ale zwykle oszczędza okolice pachwin i pach. Co więcej AZS zaczyna się w dzieciństwie, ale wcale nie można się z tego wyleczyć na zawsze – często stan zapalny powraca. Łagodzić go może tylko odpowiednia pielęgnacja.
Na szczęście moje przerażenie było większe niż metody, dzięki którym udało nam się z tym poradzić. Jak się okazało, wystarczyło kilka praktycznych porad lekarza i preparatów, a skóra mojego maluszka zaczęła wracać do normy.
Co takiego pomogło najbardziej? 5 preparatów na AZS, których nie może zabraknąć w domowej apteczce
Na początku surfując po sieci próbowałam metod, które proponowały inne mamy, np., kąpieli w krochmalu. Brzmi szamańsko, ale faktycznie nieco łagodziło stan zapalny, nie eliminując go przy tym całkowicie. Prawdziwym przełomem okazały się produkty:
- Emotopic nawilżający balsam w piance do ciała - jest od 4. miesiąca życia i u dziecka sprawdza się super. Co mnie urzekło w nim? Chyba konsystencja pianki – wyciskam i wcieram w skórę malucha. Super się wchłania!
- Emolium a-topic trójaktywny żel do mycia ciała - z kolei ten żel do mycia działa na swędzenie!
- Eloderm krem aktywny - mam też krem, który można było stosować już od 1. dnia życia. Jest bardzo fajny, chociaż trochę tłustawy. Ale nawilża i to najważniejsze.
- Atoperal baby plus do skóry suchej i wrażliwej - szampon, dzięki któremu udało się zadbać o włoski i wrażliwą okolicę skóry głowy (czoło, uszy). Jego ogromną zaletą jest to, że nie plącze włosów.
- Emolium dermocare 3w1 - polecam ten żel do mycia ciałka i włosów maluszka szczególnie na wyjazdy. Jedna buteleczka, a świetnie się sprawdza – łagodzi stan zapalny, dobrze nawilża, nie powoduje dodatkowych podrażnień. W jego składzie jest aż 92% składników pochodzenia naturalnego.





