Nie do końca znane są dokładne przyczyny AZS u dziecka. Choroba jest tak złożona, że nie da się jej zapobiec. Gdy słyszymy diagnozę, często pojawiają się najróżniejsze myśli i emocje. Powstaje mnóstwo pytań, pojawia się też strach. To normalne! Też tak miałam. Mamy przecież prawo do trudnych emocji w obliczu choroby swojego dziecka.
AZS u dziecka to nie wyrok – jak żyć z chorobą?

Wszyscy rodzice pragną, by ich dziecko było zdrowe i robią wszystko, żeby tak było. Niestety, są sytuacje, na które nie mamy wpływu, np. diagnoza atopowego zapalenia skóry u dziecka.
Czytaj również: Atopowe zapalenie skóry u niemowląt – pierwsze kroki z chorobą
A jednak to atopowe zapalenie skóry …
Miała to być typowa wizyta kontrolna przed szczepieniem. Tego popołudnia szybko wstawiłam fotelik do samochodu, ostrożnie zamykając drzwi. Córka była senna i byłam pewna, że zaraz zaśnie. Denerwowałam się, ponieważ była to pierwsza wizyta w tym ośrodku. Nowe miejsce i nowe otoczenie mimo wszystko powodują pewien dyskomfort. Z samej wizyty niewiele pamiętam. Lekarz w pokoju zabiegowym dokładnie zbadał dziecko i tylko spoglądając na delikatne zmiany pod paszkami i w zgięciach rączek stwierdził – „To atopowe zapalenie skóry. Nawilża Pani to czymś?”.
Jego słowa totalnie mnie zaskoczyły. O atopowym zapaleniu skóry słyszałam już dużo wcześniej, na tę chorobę chorowała nasza kuzynka, ale nawet nie przepuszczałam, że moja córka może również zachorować zwłaszcza, że zmiany były niewielkie. Wiązałam je raczej ze zwykłymi odparzeniami, o które przecież tak łatwo było latem. Był to jednak początek atopii.
Codzienność z AZS
Czułam się winna, że nie rozpoznałam wcześniej choroby. W rzeczywistości AZS zwłaszcza w początkowej fazie bardzo trudno rozpoznać. Można pomylić chorobę z innymi schorzeniami. Niemowlę jeszcze nie umie się drapać, więc często rodzice nie mają pojęcia, co się dzieje. Rozdrażnienie często wiązane jest z kolką, głodem czy zwykłą potrzebą snu. Całe szczęście, że trafiliśmy do dobrego pediatry, który trafnie postawił diagnozę i rozpoczął leczenie.
Zaczęłam dużo czytać – o przyczynach AZS, okresach remisji, lekach czy kosmetykach. Pierwszym zaleceniem lekarza było dokładnie przyjrzenie się diecie dziecka. Tak też zrobiłam. Skrupulatnie zapisywałam produkty, które podawałam córce. Jednak odnalezienie związku wyprysku z podawanym pokarmem nie takie proste. Niestety, nie było reguły. Czasami reakcja następowała po kilku minutach, godzinach, a czasami nawet po dniu czy dwóch. Jak to wszystko powiązać z konkretnym pokarmem? Przychodziły chwile zwątpienia i bezsilności. Zrobiliśmy testy alergiczne. Dziecko przecież może być uczulone również na kurz, pyłki, sierść itd. Wydawało się, że lista alergenów nie będzie miała końca. Udało się wyeliminować z jadłospisu córeczki te produkty, które uczulały, ale i to nie dało 100 proc. gwarancji, że skóra będzie w idealnym stanie.
Nasze wieczory i noce były niespokojne, pełne rozdrażnienia i płaczu. Wiem, że ją swędziało, że chce się drapać, czasem do krwi. Potem przyszła kolej na chemię – wdrożyłam kosmetyki dedykowane tylko wrażliwej skórze dziecka oraz tylko hipoalergiczne detergenty. Zaczęłam zwracać uwagę na etykiety produktów, które kupuję. I obowiązkowy punkt każdego dnia – natłuszczanie zmian kilka razy dziennie.
Dziś moja córka ma ponad 2,5 roku. Przez ten czas dużo nauczyłam się o AZS − o pielęgnacji skóry, alergenach i samej diecie. A co najważniejsze nauczyłam się cierpliwości. Przy atopowym zapaleniu skóry ważna jest cierpliwość. Ta choroba to bumerang. Potrafi wracać i walka o zdrową skórę rozpoczyna się na nowo.





