W pandemii wzrosła sprzedaż leków przeciwdepresyjnych – mówi psychiatra Joanna Adamiak i przyznaje, że z jej obserwacji także wynika, że coraz więcej osób, w tym dzieci i seniorów choruje na depresję. Jednocześnie nadal jest to choroba, którą nie do końca rozumiemy, której się niekiedy wstydzimy, a przez to zmniejszamy swoje szanse na skuteczne leczenie.
Objawy depresji – jak je rozpoznać i jak pomagać

Podobno ponad 1,5 mln Polaków cierpi na depresję. Obserwuje Pani, że jest coraz więcej zachorowań?
Zdecydowanie, coraz więcej osób ma epizody depresyjne. To nie jest chandra czy widzimisię pacjentów. Są po ciężkich przejściach, stracie członków rodziny, problemach zawodowych i finansowych. Depresji sprzyja szybsze tempo naszego życia i brak balansu pomiędzy pracą a odpoczynkiem. Pandemia pogłębiła kłopoty. Pierwsze statystyki, które pojawiły się w drugim kwartale 2020 pokazały, że w Polsce bardzo wzrosła sprzedaż leków przeciwdepresyjnych. Dochodziły do mnie słuchy, że wiele osób z powodu obniżenia nastroju czy nagłego pogorszenia sytuacji materialnej, popełniło samobójstwo.
Coraz częściej można usłyszeć, że depresja jest chorobą, która nie ma wieku. Że dotyczy każdej grupy, w tym młodzieży i seniorów, a nawet dzieci. Depresja rzeczywiście nie ma granic?
Najczęściej diagnozowaną grupę stanowią osoby od 20 do 40 roku życia. Abstrahując od kryteriów wiekowych, dwa razy częściej na depresję chorują kobiety. Prawdopodobnie wynika to z kobiecego profilu hormonalnego.
W ostatnim czasie można zauważyć zwiększoną liczbę zachorowań wśród osób starszych. Z pewnością przyczyniła się do tego sytuacja pandemiczna, w szczególności izolacja oraz konieczność pożegnania wielu bliskich osób. Od kilku miesięcy trafia do mnie coraz więcej pacjentów z objawami depresyjnymi, które mają więcej niż 65 czy 70 lat. Czasem zaburzenia wynikają również z chorób przewlekłych, z jakimi zmagają się pacjenci. Znaczenie ma również wiek – im jesteśmy starsi, tym trudniej być szczęśliwym, ponieważ na starość spada nam poziom serotoniny. Ale dzieci również chorują. Minione dwa lata bardzo uderzyły w najmłodszych.
Jest wiele hipotez dotyczących przyczyn depresji. Wciąż nie wiadomo, co jest tą definitywną. Na jakie powody tej choroby wskazują specjaliści?
Nie jesteśmy w stanie określić jednoznacznego podłoża depresji. Przy rozpoznawaniu jej przyczyn wykorzystuje się model biopsychospołeczny. Zgodnie z jego założeniami u podstaw depresji mogą leżeć czynniki:
- biologiczne,
- psychologiczne,
- społeczno – kulturowe.
Wśród tej pierwszej grupy wymienia się schorzenia przewlekłe, stany zapalne, czynniki genetyczne, zmiany poziomu neuroprzekaźników mózgu, uzależnienia.
Drugą grupę stanowią czynniki psychologiczne – stresujące wydarzenia życiowe, relacje małżeńskie, rodzinne czy zawodowe.
Trzecia grupa, która ma pływ na pojawienie się depresji, to czynniki społeczne i kulturowe – uczucie odizolowania, samotności, utrata pracy, kiepska sytuacja materialna, mieszkaniowa, problemy w szkole.
Te wszystkie czynniki zebrane razem i każdy z osobna, mogą wpływać na rozwój depresji.
Może być tak, że hurraoptymista pod wpływem jakiegoś zdarzenia, wpadnie w depresję?
Oczywiście. Czasem jest tak, że człowiek w krótkim czasie doświadcza wielu niekorzystnych zdarzeń. Albo inaczej – te zdarzenia są drobne, występują przez dłuższy czas i w którymś momencie garnek niepożądanych sytuacji wypełnia się po brzegi, aż zaczyna się z niego wylewać. Ale zdarza się, że objawy depresyjne wywołuje choroba przewlekła, na przykład choroba autoimmunologiczna. Hurraoptymiści też na takie choroby zapadają.
Jakie objawy świadczą o depresji?
Objawów depresji może być bardzo wiele. Lekarze psychiatrzy mają swoje kryteria, którym się kierują, aby postawić właściwe rozpoznanie. Aby stwierdzić depresję, u pacjenta muszą wystąpić dwa lub trzy objawy:
- obniżenie nastroju,
- zmniejszenie energii prowadzące do wzmożonej męczliwości,
- anhedonia, czyli utrata zainteresowań i czerpania przyjemności z życia.
Jeśli u pacjenta zaistnieją choć dwa z wymienionych objawów, możemy rozpoznać depresję. Ale bierzemy pod uwagę też inne kryteria:
- osłabienie koncentracji i uwagi,
- problemy z pamięcią i spostrzegawczością,
- pojawienie się poczucia winy,
- nagły brak wiary w siebie,
- czarnowidztwo,
- myśli rezygnacyjne,
- próby samobójcze.
Bardzo często w depresji obserwujemy zaburzenia snu, objawiające się trudnościami w zasypianiu, częstymi wybudzeniami czy zbyt wczesnym wstawaniem o poranku.
Osobom chorym sen nie przynosi odpoczynku, nawet jeśli przesypiają 8 godzin. Są osłabione, nie mają apetytu albo jedzą bez opamiętania. Często mają też zmniejszone libido.
Na podstawie częstotliwości i ilości wymienionych objawów, możemy podzielić epizody depresyjne na łagodne, umiarkowane i ciężkie. Psychiatrzy biorą również pod uwagę czas ich trwania. Wystarczy, że wynosi on dwa tygodnie. Jeśli przez ten okres osoba zgłasza obniżony nastrój, nie ma chęci, motywacji do działania, jest apatyczna, możemy mówić o depresji.
W jaki sposób osoba z depresją cierpi psychicznie?
W głowach osób z depresją pojawiają się bardzo nieprzyjemne myśli. Wielu pacjentów mówi, że te myśli wręcz ich bolą. Pojawia się myślenie o bezsensie życia, o śmierci. Nie odbierają telefonów od znajomych, unikają kontaktów z ludźmi. Ale niektórzy potrafią świetnie się maskować. Na przykład kobiety malują się do pracy, realizują działania, ale w środku wszystko się w nich gotuje. Po powrocie do domu leżą bez siły i walczą ze złymi myślami. Pojawiają się objawy somatyczne. Chorzy są niewyspani, ponieważ cierpią na zaburzenia rytmu dobowego. Nawet jeśli są świadomi, że coś się z nimi dzieje, wstydzą się do tego przyznać. Niektórzy idą na zwolnienie i cierpią w samotności.
Podobno często depresja występuje w momencie zmiany. Jak działa ten mechanizm?
Bardzo często okoliczności życiowe wpływają na pogorszenie się samopoczucia, na rozwój depresji. Są czymś w rodzaju czynnika spustowego. W psychiatrii funkcjonuje pojęcie „zaburzeń adaptacyjnych”, pod którym kryją się zaburzenia emocjonalne, pojawiające się w niespodziewanych sytuacjach stresowych, w obliczu porażek i przykrych wydarzeń. Ze względu na objawy bywają mylone z depresją, a są normalną oznaką naszej wrażliwości na różne życiowe sytuacje.
Jak to jest możliwe, że osoba z depresją czasem tak mocno się maskuje, że nawet bliscy nie są w stanie zauważyć jej problemów? A kiedy się zorientują, depresja jest już mocno rozwinięta?
Właśnie dlatego, że osoby z depresją nakładają maski. Czasami nie da się wychwycić pierwszych objawów choroby, nawet jeśli mamy z daną osobą bardzo bliski kontakt. W psychiatrii uważa się, że potrzebne są dwa tygodnie, aby rozpoznać depresję. Każdy człowiek może mieć słabsze dni. Ale jeśli widzimy, że ten kiepski czas przedłuża się do dwóch tygodni, kiedy ktoś nam bliski zaczyna się wycofywać i zaniedbuje się, powinniśmy wkroczyć z pomocą. Na początku wystarczy zapytać, czy nasze wsparcie jest potrzebne. Najprawdopodobniej usłyszymy odmowę, ponieważ osoby z depresją boją się poprosić o pomoc. Jest duża grupa pacjentów, która sądzi, że sobie poradzi. Zbierają siły, podejmują próby walki z własną niemocą, ale zazwyczaj potrzebna jest pomoc specjalisty. Sporo osób wstydzi się przyznać do depresji, ponieważ ta choroba wciąż jest stygmatyzowana. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości warto skontaktować chorego choćby z lekarzem rodzinnym. Spojrzenie lekarza, a nie przyjaciela, może inaczej wpłynąć na decyzyjność pacjenta. Jest wielce prawdopodobne, że specjalista przekona chorego do leczenia.
Czy istnieje test na depresję? Podobno diagnozę ułatwiają skale depresji?
Skal depresji jest kilka. Skala depresji Becka jest jedną z najbardziej znanych, ale psychiatrzy nie stosują jej w codziennej praktyce. W przeciwieństwie do psychologów, do których często trafiają chorzy. Jest to kwestionariusz przydatny w ustaleniu objawów i stopnia ciężkości zaburzenia. Pacjent odpowiada na 21 pytań, za każdą odpowiedź może otrzymać od 0 do 3 punktów. Na podstawie uzyskanych punktów psycholodzy mogą skierować daną osobę do psychiatry. Natomiast trzeba pamiętać, że psycholog nie diagnozuje, lecz ewentualnie udziela wskazówek. Czasem te skale są używane w badaniach klinicznych, aby sprawdzić, jakie efekty przynosi dana terapia. Test wykonuje się w początkowej fazie leczenia, a potem po kilku miesiącach, aby sprawdzić, czy leczenie farmakologiczne jest skuteczne. Zazwyczaj wyniki działają na pacjentów mobilizująco.
Jakie są najskuteczniejsze metody leczenia depresji?
To wszystko zależy od tego, w jakim stanie trafia do nas pacjent. Najczęściej zaczyna się od farmakologii. Część pacjentów przechodzi w swoim życiu tylko jeden epizod depresyjny, który może ustąpić samoistnie, w czasie sześciu miesięcy. Ale zazwyczaj nie czekamy, aż epizod sam minie. Od razu włączamy leczenie, aby nasz mózg, cierpiąc z powodu objawów depresji, nie utrwalał negatywnych schematów. W takiej sytuacji nasze samopoczucie będzie się pogarszało, a nie polepszało. Włączając leczenie farmakologiczne, stosunkowo szybko uzyskujemy poprawę stanu zdrowia i jakości życia pacjenta. Natomiast jeśli nie zadziałamy odpowiednio sprawnie, życie pacjenta może przestać się układać, może bardzo cierpieć i stracić pracę. Nie chcemy do tego dopuścić.
Bardzo skuteczna w leczeniu depresji jest też psychoterapia. Część pacjentów w nią nie wierzy, natomiast ja wierzę bardzo mocno. Przez cale życie jesteśmy kształtowani przez nasze środowisko, najpierw rodzinne, potem szkolne, rówieśnicze, w końcu pracownicze. Nasz mózg jest plastyczny, cały czas się zmienia, tworzą się w nim nowe połączenia nerwowe. W pewnych sytuacjach utrwalamy konkretne wzorce. Jeśli pacjent wciąż powiela wzorce negatywne, podczas psychoterapii może się tego „oduczyć”. W konsekwencji jego samopoczucie znacznie się poprawi. Psychoterapia z pacjentem lękowym czy depresyjnym jest bardzo efektywna.
Jak działają leki przeciwdepresyjne? Krążą opinię, że potrafią uzależnić.
Leki przeciwdepresyjne nie uzależniają. Wyjątkiem są preparaty przeciwlękowe i uspokajające z grupy benzodiazepin. Zdarza się, że w psychiatrii stosujemy je dodatkowo celem redukcji napięcia, wewnętrznego niepokoju, rozedrgania. Wtedy zawsze ostrzegam pacjenta, że przepisuję ten lek na krótki czas. Kiedy chory poczuje się lepiej, trzeba będzie go odstawić. Natomiast preparaty przeciwdepresyjne zaczynają działać od 2 do 4 tygodni od rozpoczęcia ich przyjmowania. Zwykle po 2-3 miesiącach dochodzi się do wyrównanego stanu psychicznego pacjenta, a potem już tylko utrwalamy leczenie. Błędem jest odstawienie leków zaraz po tym, gdy nadejdzie poprawa. Lek trzeba utrwalić po to, aby dobre samopoczucie się ustabilizowało.
Jakie inne mity na temat leków przeciwdepresyjnych Pani słyszy?
Na przykład takie, że leki zmieniają osobowość. To nieprawda. Pacjenci często się boją, że nie będą sobą po przyjmowaniu leku. Absolutnie takiego efektu nie oczekujemy. Te preparaty mają za zadanie zmodyfikować, wyregulować pracę naszych neuroprzekaźników, komórek nerwowych, receptorów.Leki, którymi obecnie dysponujemy są nowoczesne, nie otumaniają, nie uzależniają, nie powodują senności. Zazwyczaj pacjenci szybko reagują na leczenie. Nieprawdą jest również to, że po lekach przeciwdepresyjnych zawsze się tyje. Jest pewna grupa preparatów, których spożywanie może powodować zwiększony apetyt. Jeśli pacjent zauważa u siebie taki efekt, wówczas zmieniamy lek na inny.
Co sądzi Pani o terapiach holistycznych? Są skuteczne?
Jeśli jest coś, co nas relaksuje, odpręża i sprawia przyjemność, jak najbardziej możemy z tego korzystać. Są pacjenci, którym bardzo służy akupunktura, joga, medytacja, czy inne metody autoterapii. Ja jako lekarz staram się być neutralna. Leczę zgodnie z zasadami EMB (evidence - based medicine) medycyny opartej na faktach. Pracuję w oparciu o standardy, wytyczne. Zwykle staram się nie rozmawiać z moimi pacjentami na tzw. drażliwe tematy jak polityka czy religia. Ale jeśli dla kogoś modlitwa, chodzenie do kościoła, przynależenie do jakiegoś zgromadzenia jest pomocne i działa terapeutycznie, to nie neguję tego.





